Rodzial I: psychopatka
Własnie dostałam wiadomosc ze on sie mnie boi. Ciekawe co ja takiego zlego robie? Szkoda ze nie widzi tego jak bardzo sie staram. Nie jestem psychiczna, poprostu bylo juz tyle zerwan ze boje sie cokolwiek pisac.
Zacznijmy od poczatku.
Dzisiejszego dnia obudzilam sie przestraszona, zabralam bratu telefon i ile sil w rekach zadzwonilam do niego. Rozmowa przebiegla fajnie, w sumie normalnie. Bez zadnego czesc czy nara. To jak mi napisal ze obiecuje ze sie spotkamy znowu spowodowalo we mnie radosc. Bardzo sie cieszylam bo wkoncu, nie zawsze dostaje sie od zycia druga szanse. Ostatnimi czasy bardzo pilam, z taka jedna psychiczna laska, co doprowadzilo mnie do bardzo wieeeeelu bledow. Zaluje ich i wstyd mi za nie. Czasu nie cofne, moge jedynie probowac zapomniec. On nie wierzy w to lub nie widzi tego jak bardzo sie zmieniam. Mowi: zachowujesz sie dziwnie?
A niby jak mam sie zachowywac? Cale dwa lata nie widzialam swoich bledow. Co rusz gdy poszlo cos nie tak zrywal, wczesniej dajac mi nadzieje. Nie wiem naprawde nie wiem, co mam zrobic by naprawde zauwazyl to jak sie zmieniam. Po tym gdy powiedzial mi ze bylabym pierwsza dziewczyna ktorej by zajebal poczulam sie zle. To siedzenie w domu i ta tesknota troche odbija sie na mnie, ale bez przesady. Nigdy nie chcialam jego krzywdy, gdyby tak bylo juz dawno bym go skrzywdzila. Zmieniam sie - unikam awantur, unikam kontaktu z ludzmi, jedyne co mam to messenger aby moc z nim pisac. Bardzo zabolalo mnie to ze ma mnie za wariatke, i chce ze mna byc dopiero po "leczeniu" a to trwa miesiacami. Boje sie cokolwiek pisac, boje sie cokolwiek robic, bo wlasnie balam sie ze taka chwila nastanie. Nie jest fajnie bawic sie uczuciami innych osob. Ja potrzebuje tylko szansy, potrzebuje spotkan aby zobaczyl ta zmiane. Serio zeby kobieta bala sie napisac kocham cie.. nie fajnie. Brak mi sil, bo mimo mojej determinacji ciagle dostaje od niego ciosy. Bardzo to boli, wiele w zyciu przeszlam ale czegos takiego nigdy. Inna by pomyslala sobie odpusc? Na cholere ci przechodzic cos podobnego.
Ja natomiast mysle ze potrzeba czasu by to zauwazyl. Na nikim nigdy tak mi nie zalezalo i to przykre ze traktuje mnie w ten sposob.
Musialam to z siebie wyrzucic bo i tak nie mam komu sie zwierzyc, jestem sama w domu, bez znajomych, przyjaciol.. a jemu tez boje sie zwierzac bo wiem ze ma wlasne problemy.. a moje mogly by go dusic.
Znowu mam ochote plakac, serio robie wszystko by bylo jak dawniej. Rozumiem go jak najbardziej. Ale chce by i on zrozumial mnie. Nie wiem czy mial tak kiedys ze osoba ktora kocha nad zycie, co 4 dni z nim zrywala, a on musial robic wszystko by to odzyskac, bo ponad dwa lata to nie miesiac zwiazku, bo wspolnie przezyte chwile to nie chwile po pijaku, bo walka i determinacja to nie chwilowy power.
Czy ten 2020 serio musi byc tak zjebany?
~ona&on2017